Link operuje przede wszystkim obrazem, przez co działa chwilowo i głównie na emocje. Podczas oglądania to wystarcza. Kiedy jednak film się kończy i włączy się mechanizm analizy obejrzanego
Witajcie w Maroku. To kraj pięknych widoków i wspaniałej pogody. Tu przyjaźni geje pokażą barwną stronę miejskiego życia. Tu prostytutka o złotym sercu i pragmatycznym podejściu do życia pchnie zagubionego turystę w ramiona przygody. Tu ulicznicy podzielą się radością i nie skroją nawet najbardziej naiwnego obcokrajowca. Tu każdy zaoferuje smakowitą potrawkę z kurczaka. A jak się będzie miało szczęście, to może trafi się okazja, by poszusować po złocistych diunach.
"Opuścić Marrakesz" to jeden z tych filmów, które łatwo dają się lubić. Bo też jak tu nie zakochać w fantastycznie egzotycznych plenerach, które zaludniają przyjaźnie nastawieni tubylcy. Obraz Caroline Link spokojnie mógłby się znaleźć w katalogu każdego biura podróży. Sprzedaje bowiem piękną baśń udającą rzeczywistość, czyli to, co kocha każdy turysta. Naszym przewodnikiem po Maroku jest 17-letni Ben, który przyjechał spędzić wakacje z rzadko widywanym ojcem. Chłopak nie do końca jest zadowolony z faktu, że musi przebywać z rodzicem, który z kolei wcale nie jest na urlopie, lecz w trakcie objazdu kraju z teatralnym przedstawieniem. Ben szybko znajduje inne atrakcje, które zaprowadzą go daleko poza mury luksusowego hotelu.
Gatunkowo "Opuścić Marrakesz" przypomina sklep z turystycznymi pamiątkami: każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest to film o dorastaniu i odkrywaniu, że prosty podział na dobro i zło w świecie nie istnieje. Jest to także film drogi, w którym fizyczna podróż, jaką odbywa Ben, jest metaforą jego przemiany wewnętrznej. Znajdziemy tu też romans i akcję oraz przypowieść o skomplikowanych relacjach rodziców ze swoimi dziećmi. Jak widać, reżyserka nie oszczędzała się i wrzuciła do swojego dzieła wszystko, co tylko mogła. Cieszyć się można z tego, że nie upadła pod ciężarem. O dziwo, "Opuścić Marrakesz" ma lekką i przyjazną widzowi narrację. Seans upłynie więc w miłej atmosferze. Niestety brakuje filmowi wyrazistości, tego nieuchwytnego "czegoś" gwarantującego trwanie w pamięci widza. Najlepiej zapamiętuje się chyba główny temat muzyczny, który jest naprawdę całkiem niezły. Niestety twórcy zbyt często sięgają po niego, przez co przestaje robić wrażenie, a zaczyna irytować.
Link operuje przede wszystkim obrazem, przez co działa chwilowo i głównie na emocje. Podczas oglądania to wystarcza. Kiedy jednak film się kończy i włączy się mechanizm analizy obejrzanego materiału, wiele osób może ze zdumieniem odkryć, że nic z seansu nie wyniosło. "Opuścić Marrakesz" bazuje bowiem na banalnych prawdach, które zna każdy, choć mało kto w nie wierzy. Życie to nie bajka, ale w kinie czasem chce się po prostu śnić na jawie. Dla tych, którym wystarcza ta odrobina wytchnienia, "Opuścić Marrakesz" będzie spełnienie marzeń. Choć jedynie na chwilę.
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu